Chapter 1

Siedząc w prawie pustym autobusie, dziewczyna włożyła w uszy słuchawki i puściła muzykę najgłośniej jak się dało. Zaczęła kiwać do rytmu głową, a po chwili sięgnęła do torby. Grzebała w niej chwilę, po chwili wyciągając podręczny notatnik i niebieski długopis. Melancholijnie spojrzała w szybę, za którą iskrzyły się w światłach latarni krople deszczu. Londyńska pogoda dobijała niektórych ludzi, ale ona już dawno zdążyła się do niej przyzwyczaić, prawdopodobnie w cieplejszym kraju czułaby się dużo gorzej. Westchnęła zrezygnowana, otwierając zeszyt na przypadkowej stronie i zaczęła pisać.
 11.03
Nigdy wcześniej nie prowadziłam pamiętnika, bądź jak inni to wolą nazywać dziennika. Nazywam się Henley Wright. W październiku skończę siedemnaście lat, więc w zasadzie czeka mnie tylko rok do osiemnastu i upragnionej wolności. Nie wiem czy sobie poradzę, ale nie mam wyboru. Przeraża mnie to, ale jednocześnie zachwyca i stawia jakiś cel. Wydaje mi się, że chcę zacząć pisać ten pamiętnik(?) żeby samej sobie pomóc. Potrzebuję wreszcie wypowiedzieć na głos parę rzeczy, żeby być w porządku z samą sobą i nie zwariować dusząc to w tajemnicy. Teoretycznie nikomu o tym nie mówię, ale może kiedyś komuś to pokażę, albo przez przypadek wpadnie to w jakieś obce ręce. O pewnych rzeczach się nie mówi na głos, trzymam się tej zasady od zawsze. Może więc zacznę od początku. 
Urodziłam się w pozornie szczęśliwej rodzinie. Moi rodzice wydawali się być dobraną parą, a mój starszy o dwa lata brat Josh od zawsze miał w sobie dużo uroku.  Jednak tuż przed moimi czwartymi urodzinami matka opuściła naszą rodzinę. Jak można się łatwo domyślić nie mam z nią wielu wspomnień. Pamiętam tylko, że zawsze bardzo dbała o mnie i brata. Przypomina mi się jak śpiewała nam kołysanki i leżała z nami aż zasnęliśmy. Gładziła mnie wtedy lekko po plecach, wiedząc jak bardzo zależy mi na jej bliskości. Pewnego dnia zwyczajnie zniknęła, a my nigdy nie dowiedzieliśmy się co się wydarzyło i dlaczego. Wieczorem jeszcze przy nas była, a rano nie było i jej i większej części jej rzeczy. Pamiętam jak płakaliśmy z Joshem, kiedy ojciec powiedział, że ona już nie wróci. Traumatycznych wydarzeń się nie zapomina. Nigdy więcej jej nie zobaczyliśmy, nie wysłała też żadnej wiadomości. Nie pamiętam już dokładnie jak wyglądała, mam tylko jedno stare zdjęcie, które ojciec zgodził się mi zostawić. Miała ciemne włosy, ale jej oczy były brązowe jak moje. Zawsze byłam bardziej podobna do ojca, niestety. Przypominam sobie jak zabrałam jej koszulę nocną z szafy i schowałam ją u siebie. Przez parę miesięcy czuć jeszcze było jej zapach w tym z pozoru zwykłym kawałku materiału. Kiedy nie mogłam zasnąć wolałam się przytulać właśnie do tej koszuli niż do pluszaków, w jakiś sposób sprawiała, że czułam się lepiej. Dobrze zrobiłam zabierając ją, bo niedługo po tym ojciec wyrzucił całą resztę rzeczy, które do niej należały. Myślę, że nigdy jej nie wybaczył, przez lata jego złość tylko rosła i doprowadzała go do coraz gorszych sytuacji.  Możliwe, że stworzyłam sobie w głowie jej częściowo wyimaginowany obraz, od zawsze starając się ją usprawiedliwić, ale pewnych rzeczy nie da się zapomnieć. To co się z nami stało nie jest jej winą, ale gdyby wróciła, to mogłaby nas uratować...
Przerwała pisanie i rozglądnęła się nieprzytomnie po autobusie. Zorientowała się, że zaraz będzie musiała wysiadać. Schowała szybko dziennik do torby i wstała, kierując się do drzwi. Kiedy pojazd się zatrzymał zarzuciła kaptur na głowę i wysiadła, biegnąc w strugach deszczu. Nie groziło jej spóźnienie, ale uwielbiała od czasu do czasu trochę pobiegać. Zimny wiatr szczypał ją w twarz, a krople deszczu ograniczały jej widoczność, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Ulice były prawie puste, ale wiedziała, że jeszcze parę przecznic i zrobi się tłoczno. Nocnemu życiu ludzi bynajmniej nie przeszkadzał deszcz. Przeskoczyła nad większą kałużą, żeby nie przemoczyć sobie butów. W miarę jak zbliżała się do klubu zgodnie z jej oczekiwaniami wokół  pojawiało się coraz więcej osób. Wreszcie dotarła do celu. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie lepiej iść do tylnego wejścia, ale w końcu ruszyła do najbliższego. Zręcznie przecisnęła się przez mruczący z niezadowoleniem tłum i w końcu znalazła się przy drzwiach, których pilnował ochroniarz.
 - Siema Paddy! - Zawołała do niego, przekrzykując hałas. 
- No witam, mała. - odpowiedział z szerokim uśmiechem i potargał jej włosy. - Właź, wyjątkowo duży ruch dzisiaj, więc uważaj.
Prychnęła głośno, zdecydowanie nie lubiła kiedy ktoś traktował ją pobłażliwie.  Nie odpowiadając, wmaszerowała zdecydowanym krokiem do środka. Wciągnęła głęboko ciepłe powietrze do płuc.

Rozejrzała się i zaczęła przeciskać się do baru. Kiedy wreszcie udało się do niego dotrzeć było jej gorąco i czuła, że zapewne zrobiła się czerwona na twarzy. Gwizdnęła i pomachała do Edena, który miał z nią dzisiaj pracować. Pochodził z Izraela, stąd nietypowe imię i był jednym z jej najbliższych znajomych. Zajęty, uśmiechnął się tylko przelotnie i zabrał się do robienia shotów. Dziewczyna przeszła za ladę i skierowała się do pomieszczeń personelu. Tam witając się zdawkowo z resztą ekipy zdjęła szybko mokrą kurtkę, poprawiła usta szminką i przebrała trampki na średniej wysokości czarne obcasy.  Zawsze starała się jakoś postarzyć w pracy, żeby nikt nie mógł się domyślić ile ma lat. Posadę dostała wyłącznie dzięki znajomościom, bo nie była tu do końca legalnie. Gotowa wróciła szybkim krokiem do baru. Uśmiechnęła się zadziornie i zaczęła przyjmować zamówienia. Poruszała się przy tym seksownie do rytmu muzyki, żeby przygarnąć do baru paru bogatych mężczyzn. W taką tłumną noc nie było ciężko zdobyć trochę napiwków. Niektórzy mogliby nie uwierzyć jak hojni stają się pijani ludzie. Ona o tym wiedziała i potrafiła dobrze to wykorzystać. Była w swoim żywiole i nie trudno było się tego domyślić. Miała straszną ochotę się napić, ale wiedziała, że musi z tym zaczekać do końca zmiany. Spokojnie szykowała kolejne drinki,  przyzwyczajając  się już  zupełnie do ostro mrugających świateł i dusznego powietrza.
- Hej mała, zatańczysz ze mną? - Wymamrotał jeden z klientów, kiedy podała mu zamówienie. Dziewczyna zaśmiała się cicho i nachyliła do niego.
- Może, jeśli zostawisz mi jakiś miły bonus. - powiedziała, patrząc mu bezczelnie prosto w oczy.  Młody mężczyzna wyjął chwiejnie portfel i wyjął z niego oprócz zapłaty jeszcze dwadzieścia funtów. Uśmiechnęła się zadowolona i zabrała kwotę.
- No to próbuj mnie znaleźć po zmianie. - Powiedziała, a kątem oka zobaczyła jak Eden parska cichym śmiechem. Mężczyzna oddalił się zataczając, a ona wiedziała, że nigdy więcej już go nie zobaczy. W tym tempie picia odpłynie za jakąś godzinę. Odwróciła się Edena i przybili sobie dyskretną piątkę.
- Jak patrzę na twoje wyczyny, to czasem chciałbym być kobietą. Myślę, że więcej bym wtedy zarabiał. - Zażartował.
 - Niestety nie każdy może być atrakcyjny. - Mrugnęła do niego, ale oboje wiedzieli, że nie była to prawda. Eden zapierał dech w piersi prawie każdej dziewczynie, która na niego spojrzała. Był przystojny w egzotycznym stylu, co sprawiało, że był wyjątkowo atrakcyjny dla brytyjskich kobiet. Henley żeby zwrócić na siebie uwagę mężczyzn musiała się nieźle postarać, na co dzień mało kto uznawał ją za godną uwagi. - Pamiętaj, że napiwki dzielimy między siebie.- To mówiąc wrzuciła banknoty do ich wspólnego słoika.
- Dobrany z nas duet - mruknął, przygotowując kolejne drinki.
 Trzy godzimy później wreszcie przyszli ludzie z kolejnej zmiany. Henley i Eden skierowali się do szatni, żeby podzielić między siebie pieniądze.
- No no, wyszło nam po 98 funtów - powiedział mile zaskoczony chłopak - Uwielbiam z tobą pracować, rzadko udaje mi się tyle uzbierać.
- O tych godzinach najwięcej kupują, warto mieć pierwszą zmianę! - Zaśmiała się zadowolona. - Wracasz do domu czy idziesz się zabawić?
- Chyba jeszcze chwilę zostanę, nie ma co marnować nocy. Zbliża się dopiero druga. - Wyszli i zamówili sobie drinki, które dzięki pracy mogli pić za darmo. Dziewczyna uśmiechnęła się, przybijając z nim kieliszki. Wypiła całą zawartość za jednym razem, czując przyjemne pieczenie w gardle. Tego jej brakowało, czas na chwilę zapomnieć. Natychmiast zamówiła drugi napój, tym razem mocniejszy. Jej kolega już zaczął się chciwie rozglądać po sali, szukając jakiś atrakcyjnych kobiet. Henley wypiła do końca drugiego drinka i pociągnęła go w stronę zatłoczonego  parkietu. Powoli zaczynała czuć się coraz weselsza, kiedy alkohol zaczął  przynosić pożądany efekt. Poruszała się coraz szybciej w rytm muzyki. Normalnie nie przepadała za klubowymi kawałkami, ale teraz wydawały się świetne. Wokół niej ludzie pozwalali sobie na coraz śmielsze czyny. Czuła się wśród nich dobrze, pod wpływem alkoholu wszystkie granice znikały i obcy ludzie zdawali się być znajomi od lat. Czyż nie jest przyjemnie mieć wokół siebie tylu "przyjaciół"? Nie zwracała już uwagi na to czy Eden nadal jest przy niej, czy to już inny,  dała się porwać szalonej zabawie. Po jakimś czasie podeszła do baru napić się jeszcze, a chwilę później znów wywijała wśród obcych ludzi. Poczuła, że ktoś obejmuje ją od tyłu i całuje zachłannie w szyję, ale nie przeszkadzało jej to. W pewnej chwili zauważyła gdzieś dalej Edena, tańczącego z jakąś długonogą blondynką. Zaczęła przeciskać się w ich stronę ze świetnym w jej mniemaniu pomysłem na żart. Kiedy wreszcie do nich dotarła  pocałowała chłopaka namiętnie w usta. Był już na tyle pijany, że zaśmiał się tylko i oddał pocałunek tak, że aż jej się zrobiło gorąco.  Mimo wszystko, musiała przyznać, że był dla niej bardziej atrakcyjny od Scotta. Przerwali dopiero, kiedy obydwojgu zabrakło oddechu.
- Chyba już nie wiesz co robisz mała zołzo! - krzyknął bez żalu, kiedy wściekła blondynka odeszła do jakiegoś innego chłopaka. Ruda zaśmiała się głośno i odeszła od niego, znowu skupiając się na tańcu. Czuła na sobie jego pożądliwe spojrzenie, zdecydowanie umiała wywierać na mężczyznach wrażenie, pomimo swojego przeciętnego wyglądu i młodego wieku. Zdawała sobie sprawę, że na trzeźwo była dla dwudziestolatka w zasadzie tylko zabawną gówniarą. To była naprawdę dobra noc. Zapomniała o wszystkim, teraz liczyła się tylko muzyka, światła i szaleństwo.
*
Obudziła się z koszmarnym bólem głowy. Chyba jednak wypiła więcej niż powinna. Usiadła i zorientowała się, że leży na kanapie na zapleczu klubu. Ktoś przykrył ją kocem. Rozejrzała się i zobaczyła paru współpracowników leżących w różnych dziwnych pozach i zakamarkach pomieszczenia. Chyba nie tylko ona przesadziła jej nocy. Wstała podchodząc do swoich rzeczy. Powinna bardziej uważać z alkoholem. Nie byłaby w stanie sobie wybaczyć jeśli komuś udałoby się kiedykolwiek zaciągnąć ją do łóżka.
- Cholera - mruknęła patrząc na godzinę. - zbliżała się siódma, w sierocińcu zabiją ją za to, że wraca dopiero rano. Było mało prawdopodobne, żeby dyżurna jeszcze spała. Najciszej jak mogła wyszła z pomieszczenia, jednocześnie zakładając kurtkę. Wyciągnęła z kieszeni przygotowany zawczasu Ibuprom i nalała sobie przy barze pełną szklankę wody.  Poczuła lekką  ulgę przy zamoczeniu spierzchniętych warg w zimnym napoju. Połknęła dwie tabletki i ruszyła w stronę wyjścia. Wiedziała, że w pracy żadne z nich nie będzie miało problemów. Właściciel klubu był młody i bardzo liberalny. Skrzywiła się jednak, myśląc o awanturze, która zapewne czekała ją po powrocie do ośrodka. Szła tak szybko jak mogła na trzęsących się nogach. Miała nadzieję, że chociaż lek zadziała i głowa przestanie ją boleć. Wyciągnęła z kieszeni gumy owocowe i od razu włożyła do ust trzy. Zawsze była dobrze przygotowana do ukrycia swoich małych występków. Z torebki wyciągnęła perfumy o mocnym kwiatowym zapachu i obficie się nimi skropiła. Jedyne o czym teraz marzyła, to o zimnym prysznicu. Niestety czuła, że śmierdzi potem i strasznie to ją irytowało. Kiedy dotarła do sierocińca faktycznie się jej oberwało, ale świeże powietrze uczyniło swoje i przynajmniej dyżurująca na poczuła zapachu alkoholu. Henley odetchnęła z ulgą, idąc pustymi jeszcze korytarzami do swojej klitki. Zabrała wszystko co było potrzebne i ruszyła do łazienki. Jak można się domyśleć toalety w sierocińcu nie miały zachęcającego wyglądu, ale ona miała w tej chwili wrażenie, że są idealne. Nawet znajdujące się gdzieniegdzie na ścianach zgniłe plamy jej nie przeszkadzały. Jedyne co ją teraz obchodziło do dostęp do bieżącej wody. Szybko się rozebrała i wskoczyła pod prysznic. puściła zimną wodę i skierowała strumień prosto na twarz. Przez jej ciało przeszło mrowienie,  przynosząc oczekiwaną ulgę. Poczuła się dużo świeższa i znowu zdolna do normalnego myślenia. Niestety wraz z tym przyszłą fala zalewających ją wspomnień.
*


Chciałam tylko podziękować za pozytywne opinie pod prologiem i przeprosić za to, że ten rozdział wyszedł słabo :/ Następnym razem postaram się bardziej, więc mam nadzieję, że jednak nie zawiodę was tak do końca. Proszę  o opinie, bo to moja pierwsza opowieść w tym stylu i trochę się tym stresuję. Jeśli zauważycie jakieś literówki czy błędy stylistyczne, to mi napiszcie, a  na pewno je poprawię. 
Do następnego ;) !

Komentarze

  1. Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać na komentarz :( Oczywiście czytałam jeszcze tego samego dnia, którego pojawił się rozdział, po prostu mój sprzęt RTV nie jest skory do współpracy :/
    Nie wiem za bardzo, co powiedzieć... Cóż, wybacz mi, że się za bardzo nie rozpiszę. Cieszę się, że mogę trochę bliżej poznać Henley. Ten pomysł z pamiętnikiem jest świetny, w łatwy i bezpośredni sposób możesz nam przybliżyć życie bohaterki :D
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Prologue

Chapter 6